sobota, 2 października 2021

Cztery kursy dziennie, a autobus odjeżdża… przed czasem

 

    Sporadycznie korzystam z komunikacji autobusowej. Skoro więc już przyszło mi przemieścić się autobusem kursowym z jednej miejscowości naszego powiatu do drugiej (notabene stolicy tegoż powiatu), to podzielę się spostrzeżeniami z podróży i jej planowania.

    Bo każdą podróż trzeba zacząć od planowania. Nawet tą najbliższą, w obrębie jednego powiatu. Na trasie, która jest codzienną drogą do pracy i szkół jego mieszkańców. Ja potrzebowałam dostać się o poranku z Brennej Leśnicy do Cieszyna.

    A więc planowanie. Sms do córy: „Sprawdź mi proszę ranne autobusy z Brenna Leśnica 09” - piszę sprawdzając na mapie w tablecie z którego przystanku pasuje mi odjeżdżać.

„6:20 lub 7:25 Brenna Leśnica 2”
„Dzięki. A nie wiesz czy to jest ten powyżej szkoły?”
„Nie wiem ale jest szkoła potem Leśnica 1, Tłoczki, Leśnica 2”.

    Spoglądam na mapę. Nie muszę iść do przystanku aż na dół, pod szkołę - Tłoczki są nad szkołą. A ten, na który planuję pójść – jeszcze wyżej. Ten drugi kurs – idealnie. 8:30 będę w domu. Na 9:00 do pracy. Wygląda na to, że córa wiedząc, na którą chodzę do pracy, podała mi dwa pasujące mi autobusy.

    Rano wyruszam w drogę. Pół godziny do przystanku. Mam 5 min. zapasu. Pomna doświadczenia, jak to autobus na pętlę w Bukowcu przyjechał 7 min przed czasem, zawrócił i odjechał, a ja przyglądałam się tej scence dochodząc spokojnym krokiem – bo mam jeszcze czas do przystanku, zaczynam się zastanawiać, czy to tylko przypadłość Bukowca, czy może ogólnie autobusy jeżdżą jak im wyjdzie… jak się spóźniają to trudno – raczej trudno winić kierowcę, że na drodze był korek. Ale czy wszędzie jeśli przyjadą na przystanek przed czasem, to i przed czasem odjeżdżają? - zaczynam się zastanawiać i przyśpieszam kroku. I słusznie! Dochodzę do przystanku. Na ostatnich metrach szlaku widzę autobus jadący w górę. Czyli mam czas, gdzieś tam wyżej zawróci i dopiero zjedzie na przystanek, do którego właśnie doszłam. Okazuje się, że nazywa się on – jak głosi kartka z rozkładem jazdy naklejona na szybie przystankowej wiaty – Brenna Leśnica I. Ta sama kartka oznajmia, że autobus odjeżdża 7:28. Jest 7:20. Mam więc 8 min. czasu. Ubieram flanelową koszulę, by nie zmarznąć stojąc tak w bezruchu po szybkim marszu przez te 8 min. Rozsiadam się na przystanku. A tu podjeżdża autobus. Lecę doń. Kupuję bilet. Siadam na miejsce gdzieś w połowie pierwszej połowy autobusu. Pojazd jest już dawno w drodze. Zerkam na zegarek w telefonie. 7:26… to o której odjechał? Wszak na rozkładzie pisało, że jedzie dopiero 7:28. Tymczasem już co najmniej 2 min jest w drodze. A więc z przystanku odjechał około 5 min przed czasem… pięknie bym się urządziła, gdybym przyszła na styk… O ile gdy przed czasem odjechał autobus na pętli w Bukowcu i stwierdziłam, że nie ma sensu siedzieć tam 2 godziny czekając na następny i szybciej te 7 km do dworca kolejowego w Nawsiu zajdę pieszo, to tutaj, z Leśnicy następny… o 14:08… Bo z Brennej Leśnicy do Cieszyna jeżdżą 4 autobusy dziennie: 6:23, 7:28, 14:08, 16:08. Trzy z nich kursują tylko w dni robocze, ten najwcześniejszy tylko w dni nauki szkolnej. O jeden więcej – o 5:13 kurs jest do Skoczowa.

    Gdy wsiadałam w tyle siedziały bodaj 2 osoby. Młodzież szkolna. Na kolejnych przystankach wzdłuż ciągnącej się dobre kilka kilometrów doliny Leśnicy wsiada kolejna młodzież szkolna. W Górkach autobus wypełnia się bodaj do ostatniego miejsca – muszę upchać jakoś pod nogi plecak, by zwolnić miejsce. Niemal sama młodzież. Dwie panie w średnim czy nawet starszym wieku. Jedna dosiada się do mnie. Emerytka. Nie jeździ często, dzisiaj jedzie okazjonalnie.

    Młodzież rozmawia. O drobionym czy nieodrobionym zadaniu, ktoś pyta kogoś czy ma książkę do angielskiego, ktoś inny czy nauczył się tego i tamtego. - Na którą masz? - pada pytanie nastolatki skierowane do koleżanki siedzącej po drugiej stronie przejścia.

- Na jedenastą. Jest przed 8. Autobus w Cieszynie będzie o 8:30… No tak, ale następnego przecież nie ma…

    W Skoczowie ilość pasażerów mocno się przerzedza. Zostaje mniej więcej połowa. Trochę młodzieży wysypuje się później jeszcze w Międzyświeciu. Reszta w Cieszynie. Sporo na Kochanowskiego. Pozostali na Placu Wolności. W dół 3 Maja autobus rusza już całkiem pusty.

    By wrócić z cieszyńskich szkół uczniowie z Brennej Leśnicy mają do wyboru: 12:55, 14:55 lub 16:55. Jakieś zajęcia pozalekcyjne popołudniu? Spotkanie ze znajomymi z klasy? Jedynie jeśli ktoś zawiezie ich samochodem. Ci, którzy nie mają takiej możliwości wracać muszą najpóźniej o 16:55. Następnego już nie ma. Chyba że wysiądą przy ośrodku zdrowia i dalej pójdą pieszo. Dolina Leśnicy ma 7 km. I nie ma tam chodnika. Chyba nawet z poboczem jest kiepsko.

(indi)