niedziela, 1 marca 2015

Na Zamku o tradycji

Siła w tradycji

10latZamku-1275a_bt_iCIESZYN / – Czym ma być tradycja? Czy tylko ozdobą, którą zakładamy od czasu do czasu? Bo tradycja bywa ciężka – mówił odziany w gunię z baranich skór Józef Michałek, owczarz i regionalista podczas spotkania, jakie pod hasłem „Siła w tradycji” zorganizowano w piątkowe popołudnie, 27 lutego na Zamku Cieszyn.
O zderzeniu starego z nowym na styku tradycji i dizajnu i spotkaniu rzemieślnika z projektantem dyskutowali gospodarz i regionalista Józef Michałek z Oddziału Górali Śląskich Związku Podhalan, projektantka Agnieszka Mazur z projektu Nowe Rzemiosło, historyk sztuki i dizajnu Krystyna Łuczak-Surówka z ASP w Warszawie. Spotkanie moderowała antropolog Lubomira Trojan z Zamku Cieszyn.
- Warto uświadomić sobie, że na świecie funkcjonują obok siebie różne kultury. I kultury są zabijane, szczególnie te peryferyjne. Na przykład zabiliśmy kulturę Romów odbierając im prawo do wędrowania. Z pasterzami jest podobnie. Kultura pasterska jest kulturą wędrowną – zauważył Michałek.
Z kolei Agnieszka Mazur, młoda projektantka interesująca się rzemiosłem zwróciła uwagę na fakt, że bardzo często do rzemiosła podchodzi się jak do czegoś przestarzałego i często nawet sami rzemieślnicy ograniczają się nazwą.
- Dla mnie takim klasycznym przykładem jest szczotkarz. Pracuje z włosiem. A z włosia można zrobić różne rzeczy, niekoniecznie szczotki – zauważyła Agnieszka Mazur.
Sporo uwagi poświęcono wełnie. Zauważono, że kiedyś wełna była czymś cennym. Za wełnę z kilkudziesięciu owiec gazda mógł sobie kupić ciągnik. A dzisiaj koszt strzygacza przewyższa cenę wełny. Wełna jest produktem ubocznym, bywa zakopywana czy po prostu zostawiana na pastwisku. Krystyna Łuczak-Surówka zauważyła, że widuje podhalańskich górali w portkach z wełny… merynosa.
Lubomira Trojan stwierdziła, że często bierzemy z tradycji to, co nam się podoba. – Mamy taki supermarket kultury. Jako ludzie żyjący w innych czasach nie do końca jesteśmy spadkobiercami tej kultury. Bierzemy z tego supermarketu kultury to, co chcemy, i idziemy dalej – zauważyła.
Na koniec projektantka Marta Frank stwierdziła, że symbolami tradycji można się bawić swe słowa ilustrując własnymi portkami ozdobionymi ornamentem czerpiącym z góralskich parzenic.
(indi)
---------------------
W piątkowe popołudnie 28 lutego w Zamku Cieszyn dyskutowano o sile tradycji. O wartości tkwiącej w tradycji, o jej znaczeniu dla współczesnego projektowania, o możliwości wdrażania innowacyjnych produktów rozmawiali gospodarz i regionalista Józef Michałek (Oddział Górali Śląskich Związku Podhalan), projektantka Agnieszka Mazur (projekt Nowe Rzemiosło), historyk sztuki i dizajnu Krystyna Łuczak-Surówka (ASP Warszawa). Spotkanie prowadziła antropolog Lubomira Trojan z Zamku Cieszyn.
Na Zamku o tradycjiSpotkanie prowadziła Lubomira Trojan z Zamku Cieszyn, fot. indi
Specjaliści od tradycji i nowoczesnego dizajnu zastanawiali się, jak współcześni projektanci mogą czerpać z tradycji. Stwierdzili, że zderzenie starego z nowym bywa fascynującym polem doświadczeń. Doszli do wniosku, że spotkanie rzemieślnika i projektanta i wymiana warsztatu i idei pomiędzy nimi daje szczególnie interesujące efekty.
Ubrana w portki ozdobione ornamentem czerpiącym z góralskich parzenic projektantka Marta Frank stwierdziła, że symbolami tradycji można się bawić. Józef Michałek natomiast zastanawiał się, czy tradycja ma być tylko ozdobą, którą zakładamy od czasu do czasu. Żartobliwie, gdyż na spotkaniu siedział odziany w gunię z baranich skór stwierdził, że tradycja bywa ciężka. Zwrócił uwagę na fakt, że wełna, która służyła ludziom przez tysiąclecia w czasach współczesnych została bardzo szybko wyparta przez materiały syntetyczne. Tymczasem, jak zauważył Michałek, podczas redyku, gdy wędrował z owcami wiele dni przez Karpaty w różnej pogodzie, tradycyjna gunia z owczych skór sprawdziła się najlepiej. – Sprawdziłem, że nie przemaka. Stałem dwie godziny w ulewie w tej skórze i kapeluszu i byłem suchuteńki – mówi Michałek.
Projektantki zwróciły też uwagę na fakt, że każdy ma ochotę dotknąć tej prawdziwej owczej wełny. Krystyna Łuczak-Surówka zauważyła, że strasznie przeceniamy zmysł wzroku, podczas gdy bardzo ważny jest zmysł dotyku. Jesteśmy wielozmysłowi, a tymczasem odbiór bardzo często idzie tylko po linii estetyki. – A dizajn nie polega na oglądaniu, tylko na użytkowaniu. Również prof. Maria Dziedzic potwierdziła, że bardzo ważne są inne zmysły, aniżeli wzrok.
Lubomira Trojan stwierdziła, że często bierzemy z tradycji to, co nam się podoba. Ale czy to źle? Projektantka Marta Frank stwierdziła, że nie. Przekonywała, że symbolami tradycji można się bawić wykorzystując je w nowoczesnym wzornictwie.
(indi)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz