SKOCZÓW / Jak co roku w Wielki Piątek, w samo południe ulicami Skoczowa przeszedł hałaśliwy pochód wiodący słomianą kukłę symbolizującą Judosza. Dzieci, klekocząc drewnianymi klekotkami krzyczały chórem „Kle kle kle spali się Judosz w piekle”. Po przejściu przez miasto słomianą kukłę spalono na podwórzu OSP.
Zwyczaj, z przerwami w okresie wojny czy w latach 50-tych XX wieku, kultywowany jest od pokoleń. Pierwsze o nim wzmianki pochodzą z przełomu XVI-XVII w., z dziennika skoczowskiego burgrabiego Jana Tilgnera. Wówczas organizatorami pochodu byli ludzie związani z kościołem, ministranci, kościelni i organiści.
Po przerwie zwyczaj na powrót wskrzesiło Towarzystwo Miłośników Skoczowa wspólnie ze strażakami ze skoczowskiej Ochotniczej Straży Pożarnej.
Na Śląsku Cieszyńskim zwyczaj praktykowany jest jedynie w Skoczowie, jednak podobne pochody, bądź ich odmiany jeszcze nie tak dawno odbywały się w różnych regionach Polski. Nieznane nawet organizatorom i skoczowskim historykom jest pochodzenie zwyczaju. Niektóre teorie mówią, iż zwyczaj pod Kaplicówkę przywędrował z Moraw.
Znamienity etnolog Oskar Kolberg (1814-1890) opisał obrzęd z Judaszem, choć nie zetknął się z nim osobiście. W jego książce „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce” czytamy: „palenie Judasza było powszechne, mniej znane w krakowskiem”.
W obrzędowości ludowej wiele jest bowiem elementów wskazujących na starodawne, słowiańskie pochodzenie „Judasza”. Topnienie śniegu i spływanie lodu na rzekach wyznaczało początek „drogi bogów” i ciepłego półrocza. Na Zwiastowanie (25 marca) witano wracające bociany.
W tym czasie topiono kukłę zwaną Marzanną. W istocie Marzanna, Marena lub Mara było imieniem prastarej bogini władającej krainą umarłych, śmiercią, mrokiem i martwymi wodami – tzn. wodami zamarzniętymi lub słonymi. Topiąc jej figurę odsyłano ją do jej właściwego królestwa.
Wśród obrzędów, które obchodzono w czasie Wielkanocy były także takie zagadkowe, jak „zabijanie grajka” i „zrzucanie Judasza”. Kukłę zwaną „Judaszem” zrzucano z kościelnej wieży. W istocie chodziło o demona mającego czysto słowiańskie imię Juda, pochodzące od słów „judzić” lub „podjudzać”.
Znany jest on także w innych słowiańskich krajach i uosabiał złośliwe zimowe wichury oraz huragany (ukraiński júda to też rodzaj złego ducha, nieczystej siły). „Zabijanie grajka” polegało zaś na wyprowadzeniu chłopca, często faktycznie muzykanta, poza wieś i na „zabijaniu” go na niby. Można się domyślać, że jest to ślad jakiejś dawnej inscenizacji zwycięstwa n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz