CIESZYN / 201. rocznicę śmierci księdza Leopolda Jana Szersznika, któremu Cieszyn zawdzięcza nie tylko pierwsze na obecnych ziemiach polskich muzeum — Muzeum Śląska Cieszyńskiego, ale i bibliotekę, której kontynuatorką jest Książnica Cieszyńska, instytucja ta uczciła oddając w ręce czytelników kolejny tom z serii „Bibliotheca Tessinensis” zatytułowany „Malo invidiam quam misericordiam”, będący wyborem pism i dokumentów dotyczących Leopolda Jana Szersznika. Książnica wydała go wspólnie z Ośrodkiem Dokumentacyjnym Kongresu Polaków w Republice Czeskiej.
Książka zawiera w większości dotąd niepublikowane materiały biograficzne oraz prace i notatki jezuity. Ponadto dołączono doń płytę CD zawierającą cyfrowe reprodukcje tekstów źródłowych w formacie PDF. W opublikowanych obecnie materiałach znalazły się m.in. autobiografia, testament, korespondencja prywatna, a także pisma urzędowe, które związane są przede wszystkim z kwestiami założenia biblioteki i muzeum.
W publikacji znalazły się też opracowania naukowe, notatki, wypiski z lektur i szkice. Własnoręczny życiorys spisał Szersznik w 1803 roku na prośbę jednego z urzędników, ale autobiografia zawiera jedynie opis kilku ważnych lub wybranych fragmentów życia, wspomnienia z dzieciństwa, z nauki w czeskich szkołach jezuickich i okres praski. Właściwie nie ma w niej żadnej informacji o działalności po powrocie do Cieszyna.
W „Malo invidiam quam misericordiam…” znalazł się m. inn. fragment dziennika, w którym odnotowane są przedmioty, jakie były wykładane w cieszyńskim gimnazjum jezuickim, jest też historia gimnazjum jezuickiego, nad którą duchowny pracował kilkanaście lat. Opisywał wędrówki z uczniami pod Cieszynem, sporo notatek poświęconych jest minerałom, które znajdował podczas tych eskapad.
Spisał również słowa gwarowe, a ich słowniczek, tłumaczenie z gwary po naszymu na język niemiecki, zajmuje jedną z kart księgi.
Z notatek Szersznnika dowiadujemy się sporo o sprawach bieżących. Opisywał podróże do Wiednia czy do uzdrowisk. Pojawiają się dokładne informacje ile trwała dana podróż, a w Wiedniu, niczym współczesny globtroter, Szersznik pieczołowicie opisywał miejsca, które zwiedzał. Pojawia się również wierszyk o jego kocie, czy informacje ile kosztowała wieprzowina.
Zdaniem dr. Grzegorza Chromika, jednego z redaktorów tomu, jest to świetne źródło do badań nad życiem codziennym przełomu XVIII i XIX stulecia, które bardziej go interesuje, aniżeli życie na dworach panujących władców.
Szersznik pisał głównie po niemiecku, ale czasem używał również greki. W tym języku zapisał np. że proboszcz z Jabłonkowa powiedział mu, iż jego wikary współżyje cieleśnie z córką burmistrza…
Podczas spotkania prelegenci zastanawiali się, jakim językiem posługiwał się Szersznik na co dzień. Uznali, że choć jego rodzice np. pisali do siebie po niemiecku, to Leopold, najprawdopodobniej na skutek wychowania przez miejscowe piastunki, na co dzień mówił po cieszyńsku, „po naszymu”, czyli śląską polszczyzną. Jezuita edukację rozpoczął w prowincjonalnym Cieszynie, ale kończył na najlepszych uczelniach.
Jeden z prelegentów omawiających publikację podczas zorganizowanego w Książnicy 19 stycznia spotkania, prof. Janusz Spyra, podkreślił, że Szersznik sam siebie określał jako zbieracza, a publikował niewiele. Brakowało mu czasu na rozwijanie własnych badań naukowych. Dużo czasu spędzał w szkole, a w ostatnich latach życia zajął się gromadzeniem i opisaniem biblioteki.
Recenzent tomu, prof. Dan Gawrecki stwierdził, że w Cieszynie, w odróżnieniu od czeskiego etapu jego życia, Szersznik musiał zajmować się wieloma sprawami zarówno organizacyjnymi, jak i pracą pedagogiczną, i z człowieka późnego baroku zamienił się w człowieka renesansu. (indi)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz