Już od rana na Rynku stały autobusy, w których pobierano krew. Ale oprócz samego krwiodawstwa było mnóstwo atrakcji. Były akcje happeningowe, jak krople krwi z parasolek czy włóczkowe kropelki krwi wykonane przez wolontariuszy w Chorzowie, które osoby stojące w kolejce podrzucały. Nie zabrakło pokazu ratownictwa medycznego. Występowały regionalne kapele, m.in. „Torka”, na różnych stoiskach zapoznać się można było z tematyką dotyczącą zdrowia, zrobić badania takie jak pomiar ciśnienia czy tkanki tłuszczowej. Strażacy przyjechali wozem z wysięgnikiem, a wyjazd nim w górę był wspaniałą atrakcją dla dzieci. Tak samo, jak mini wystawa samochodów. Dwa „Maluchy” cabrio przyciągały uwagę przechodniów, tak samo, jak zabytkowy wojskowy wóz sanitarny i funkcjonująca kuchnia polowa.
- Pogoda dopisała, frekwencja również, pracujemy pełną parą – mówiła pod koniec akcji Alina Ratajczak z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Katowicach. Faktycznie, do ambulansów ustawiły się kolejki niczym do sklepu w minionej epoce. Tłoczyli się przy nich głównie licealiści, młodzież ze szkół. – Jest to akcja skierowana do ludzi, którzy dopiero wkraczają w dorosłość. Ukończyli osiemnasty rok życia i podejmują pierwszą decyzję o oddaniu krwi – wyjaśnia Alina Ratajczak ciesząc się, że tak wielu młodych ludzi chce pomagać innym. Można było poznać pobudki, jakie kierowały niektórymi z nich. Pomiędzy ambulansami ustawiona była tablica, na której każdy spontanicznie mógł napisać, dlaczego zdecydował się oddawać krew. Pojawiły się tam m.in. wpisy: „Bo mogę komuś uratować życie”, „Bo krew jest rzeczą, której nie jest wstanie wyprodukować żadna maszyna żeby pomóc innym”, „Bo warto pomagać”, „Bo lubię pomagać”, „Bo krew jest czerwona, a to kolor miłości”, „Bo czuję się przez to dobrym człowiekiem”, „Bo warto myśleć altruistycznie”.
Do 4 kwietnia natomiast w Domu Narodowym oglądać można wystawę zdjęć osób, którym krew uratowała życie.
(indi)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz