środa, 18 lutego 2015

Kurtki i buty sportowe wymienili za stroje balowe



CZESKI CIESZYN / 120 „Beskidzioków” bawiło się podczas sobotniego (14.02) balu Beskidu Śląskiego. Imprezę zorganizowano po raz drugi. Tak, jak w ubiegłym roku, w gościnnych progach Na Brandysie w Czeskim Cieszynie.
- Zeszłoroczna, pierwsza edycja była na próbę. Chcieliśmy zobaczyć, czy w ogóle jesteśmy zdolni ubrać się w inne ubrania, niż te sportowe buty i sportowe kurtki. Okazało się, że w pełni zdało to egzamin. Wszyscy się dobrze bawili, aż do białego rana zarówno rok temu, jak i teraz – mówiła Halina Twardzik, prezes PTTS „BŚ”.
Bal był okazją do spotkania się w innej, niż zazwyczaj scenerii, a także do poznania partnerów swych przyjaciół z górskich szlaków, którzy nie koniecznie podzielają pasje swych współmałżonków.
- Przyszli nasi członkowie oraz turyści, którzy często chodzą z nami w góry. W większości przyprowadzili swoich partnerów, którzy po górach nie chodzą. Ale są też Beskidziocy samotni, którzy nie mają partnerów i też wykorzystują to, że mogą się tutaj spotkać – mówiła Twardzikowa podkreślając, że jest to bal dla wszystkich.
- Cieszy mnie, że są tu młodzi. Przyszła grupka młodzieży, która organizuje wycieczki dla młodych duchem. Jest tu organizatorka tych wycieczek Terka Kozieł i cieszę się bardzo, że stara się o to, żeby trochę odmłodzić szeregi Beskidu – podkreślała prezes.
Bal rozpoczął się od tanecznego programu artystycznego w wykonaniu zespołu „Zaolzi”, którym do tańca przygrywała kapela „Lipka”. W pierwszym wyjściu tancerze zaprezentowali nasz rodzimy folklor, w drugim zaś dali wspaniały popis tańców cygańskich.
Konferansjerkę, jak i w roku ubiegłym, prowadziła Danuta Siderek. Balowiczom do białego rana do tańca przygrywał DJ Roman Grygar serwując głównie przeboje polskiej muzyki tanecznej, pośród których każdy znalazł coś dla siebie. Były i skoczne kawałki, i bardziej spokojne utwory, a wszyscy balowicze tańcowali z wielką radością.
Trzeba przyznać, że organizatorzy do przygotowania balu zabrali się bardzo starannie. Dopięte na ostatni guzik było nie tylko to, co musiało, by impreza była udana, ale zadbano także o dodatkowe elementy wprowadzające nutkę turystycznej atmosfery.
Stoliki nie miały numerów, a turystyczne drogowskazy, każdy stolik przyjął nazwę jednego z beskidzkich szczytów. Nawet losy w tomboli nie były zwykłymi kolorowymi karteczkami z numerkami, a losami z nazwami śląskich gór i schronisk.
Wszystko to wprowadzało miłą i swojską dla turystów atmosferę. Warto podkreślić, że głównym organizatorem balu była, tak, jak w roku ubiegłym, Wanda Farnik wraz z Moniką Machač.
- Myślę, że za rok powtórzymy imprezę dokładnie w tej samej formie. Bardzo idzie nam na rękę prowadzący lokal U Brandysa, trzecia edycja będzie więc w tym samym miejscu i w tej samej formie. Zaczynamy wcześnie, by osoby starsze, które też chcą się pobawić, ale też iść wcześnie spać, miały taką możliwość, a kto chce bawi się później do białego rana – mówi Halina Twardzik, prezes PTTS „BŚ” w RC.
(indi)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz