W poniedziałek od samego rana w Lasku Miejskim w Jabłonkowie pełną parą pracowało około pół setki społeczników sprzątających po Gorolskim Święcie. Drugie tyle uwijało się w Domu PZKO i w kuchni.Przed południem teren Lasku Miejskiego przywrócono do wyglądu sprzed Gorola – rozebrano i pochowano ławki i wszelką infrastrukturę ruchomą, rozebrano i odwieziono kolibę, uprzątnięto cały teren. Przy pracy uwijali się ci sami ludzie, którzy harują społecznie od czwartku, niektórzy biorąc na ten cel urlopy w pracy. Bezdeszczowa pogoda utrzymała się tylko przez pierwszą część przedpołudnia. Po 10.00 lunęło, więc pzko-wcy kończyli znoszenie pniaków spod ławek i desek przy gromkim śpiewie „uleje, usiece”. Wszyscy, mimo kilkudniowego zmęczenia, ciężkiej pracy i strug deszczu lejącego się na głowy mieli uśmiechy na twarzach. Za rok znów będą ciężko pracować od czwartku do poniedziałku ciesząc się, że współtworzą tak wspaniałą imprezę.
- Nie ma ważnych i ważniejszych. Jedni szkorobiom ziymnioki, drudzy pracują w lasku, bez was wszystkich to Gorolski Święto by nie istniało. Każdy z nas przyczynia się do tego, żeby to Gorolski Święto dobrze działało. Bardzo serdecznie chciałbym podziękować paniom z Klubu Kobiet, które tak dużo pracowały, Klubowi Seniora, tym dwóm młodym synkom, kierzy przez całe Gorolski Święto jeździli do Laska a spatki i przez te dni nie wypili ani jednego piwa. Dziękuję bardzo czeskiej mniejszości, za to, że nas wspomaga i tym wszystkim, kierzy nie są w PZKO, a pomimo tego nam pomagają – dziękował na koniec wszystkim społecznikom pracującym przy Gorolu Jan Ryłko, prezes MK PZKO Jabłonków i ZG PZKO zarazem. (indi)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz